niedziela, 20 grudnia 2015

Rozdział 1

  Do liceum w Tokio przeniosłam się po dwóch tygodniach po rozpoczęciu roku szkolnego. Dlaczego? Mój ojciec był dość problematycznym mężczyzną i zawsze musiał wpakować się w jakieś kłopoty, w rezultacie czego ponosiłam potem wszystkie konsekwencje. Moja matka umarła podczas porodu. Z opowiadań ojca wywnioskowałam, że była chorowitą kobietką i nie wytrzymała do końca moich narodzin. Lekarze podjęli czynności, które w tempie natychmiastowym przywróciły mi życie.
  Na skutek wiecznych przeprowadzek nie miałam znajomych, przyjaciół czy nawet kumpli. Nigdy nie przebywałam w miejscu dłużej niż miesiąc czy dwa. Ojciec wiązał się z każdą możliwą yakuzą, na skutek czego inne gangi lubiły po prostu pozbywać się zbędnych jednostek. Martwiłam się o życie swoje jak i ojca, ale z czasem przestało mi na nim zależeć, ponieważ nigdy mnie nie słuchał. Zawsze musiał postawić na swoim.
  Mając na karku osiemnaście lat, sama zajmowałam się domem, edukacją i wszystkimi innymi rzeczami, które spotykałam w swoim marnym życiu. Nigdy jednak nie mogłam narzekać na samotność, bo zawsze przy moim boku czuwał Kuro – czarny kot. Podczas przeprowadzek to on zawsze pakował się do auta jako pierwszy, przez co nie musiałam się martwić, że go niechcący zostawię.
- Kuro! - Zawołałam donośnym głosem, pakując jedzenie z puszki do miski dla kota. Zwierzę pojawiło się w kuchni po niespełna sekundzie i od razu zabrało się za pałaszowanie jedzenia.      Patrzyłam na niego z sentymentem i miłością, co zawsze owocowało darmowym kaloryferem w chłodne noce, kiedy to Kuro zawsze kładł się na poduszce obok mnie i mruczał cicho.
  Spojrzałam na zegar naścienny, który wskazywał wpół do ósmej. Jeśli chciałam dotrzeć do szkoły punktualnie, musiałam się już zbierać. Nie przygotowałam wcześniej żadnego obiadu, obeznana z faktem, że i tak go nikt nie zje. Ojca nigdy nie było w domu, no chyba, że przypomniał sobie o czymś tak ważnym jak egzystencja z rodziną, ale i to zdarzało się tak rzadko, że nie pamiętam.
  Zabrałam z oparcia krzesła torbę i założyłam przewiewny sweter, by tylko ukryć moje małe problemy. Cóż, kiedy mówiłam, że cięcie się jest dla ludzi o słabym stanie psychicznym, a wychodziło na to, że ja także się do nich zaliczam. Znalazłam ukojenie w zadawaniu sobie bólu, chodź nie mogłam przyznać, że było to miłe. I jeśli tylko będę ostrożna, to nikt się nie dowie o moim małym sekrecie.
  Wyszłam pośpiesznie z domu i skierowałam się w stronę szkoły, gdzie dziś miałam zacząć swoją pierwszą przygodę z nową klasą.

  Dzwonek oznajmił nam wszystkim, że przerwa się już skończyła, dlatego każdy zajął swoje miejsce w ławce. Chociaż zdarzały się jeszcze takie przypadki, że ktoś się spóźnił czy w ogóle nie przyszedł na lekcję, wszystko zapowiadało się w miarę spokojnie. Jak dotąd przeżyłam trzy lekcje – angielski, historię i matematykę, gdzie mogłam się przedstawić – a teraz przyszła kolej na godzinę wychowawczą, gdzie poznam swojego opiekuna. Dopiero na tej lekcji będę musiała zwierzyć się ze swojego życia.
  Kiedy wszyscy już siedzieli w ławkach, do klasy wszedł nasz wychowawca – wysoki mężczyzna o długich czarnych włosach związanych w kitkę i brązowych oczach, które patrzyły na świat przed sobą. Gdzieś z boku dobiegł mnie szepty dziewczyn, które wskazywały na to, że nie tyle co szanuję swojego nauczyciela, co po prostu się w nim zadurzyły.
  Mężczyzna całkowicie zbył szepty, odłożył swoją torbę na krzesło za sobą i spojrzał na nas wszystkich ciekawskim wzrokiem, który niespodziewanie zatrzymał się na mnie o wiele za długo. Wzdrygnęłam się pod wpływem przenikliwego spojrzenia, lecz nie dałam za wygraną i wytrzymałam to.
- Dla nowych... - Zaczął i zapisał swoje imię na tablicy za plecami. - Jestem Madara Uchiha, wasz wychowawca, nauczyciel historii oraz psycholog szkolny.
  Przez krótką chwilę wydawało mi się, że wokół niego zebrała się aura tajemniczości i oziębłości, którą nam zafundował na samym wstępie. Może było to tylko złudzenie, lecz poczułam lekki strach.
Siedząc pod oknem mogłam wyjrzeć na zewnątrz gdzie dziś pogoda była odzwierciedleniem mojego humoru. Zbierało się na deszcz, a nad szkołą Hannobi zawisło kilka naprawdę ciężkich i czarnych chmur. Na szczęście miałam przy sobie parasolkę i sweter, więc nie musiałam się martwić tym, że zmoknę czy będzie mi zimno.
- W tej szkole nie tolerujemy osób, które wymigują się od obowiązków czy po prostu przysłowiowo „płyną”. Mam nadzieję, że trójka nowych uczniów weźmie to sobie do serca.
  Ponownie zatrzymał na mnie swój wzrok. Tym razem obróciłam speszona głowę i spojrzałam po dwójce nowych osób w klasie, które dotarły dopiero na tą lekcję.
- A może nowi uczniowie chcieliby coś o sobie opowiedzieć? - Zachęcił Madara, wskazując na chłopaka siedzącego w środkowym rzędzie dwie ławki bliżej.
- Sasuke Uchiha. - Czyżby rodzina wychowawcy? - Interesuję się muzyką.
  Brunet usiadł w ławce i skrzyżował ręce na piersi. Teraz przyszła kolej na dziewczynę siedzącą przede mną. Swoje długie blond włosy miała spięte w wysoki kucyk.
- Ino Yamanaka. - Głos miała cichy i niepewny. - Przeprowadziłam się z Chib'y, a interesuję się historią.
  Ino usiadła grzecznie w ławce, a nauczyciele tak samo jak reszta klasy, spojrzeli na mnie. Poczułam narastające napięcie i frustrację. Nie byłam przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi, zawsze stałam z tyłu i po prostu obserwowałam. Strach oblał mnie całą, a ciarki przeszły po plecach.
  Nabrałam powietrza i westchnęłam, by chodź trochę się uspokoić.
- Nazwyam się Aya Fuuma. Dopiero ok kilku tygodni mieszkam w Tokio, wcześniej dużo się przeprowadzałam. Interesuję się fotografią i tworzeniem.
- Rozwiń myśl. - Wtrącił Uchiha, świdrując mnie swoim dziwnym spojrzeniem. Jego brązowe oczy dosłownie wierciły mi dziurę w głowie. Pod takim ciężarem na krótką chwilę spuściłam wzrok, poczułam jak moje policzki nabierają żywszych kolorów, a ogień rozpala mnie od środka.
- Moja twórczość oscyluje wokół opowiadań, wierszy i krótkich tekstów. Czasami też maluję.
  Mogąc w końcu usiąść za pozwoleniem nauczyciela, wbiłam wzrok w nadciągające burzowe chmury. Przez resztę czasu, który pozostał mi do opuszczenia murów szkoły miałam wrażenie, że wzrok Uchihy zatrzymuje się na mnie na chwilę, by potem powrócić do obserwowania klasy. Takie wrażenie nie opuszczało mnie, aż do dzwonka.












2 komentarze:

  1. Zakochałam się w Twoim stylu pisania. <3 Ja i samej historii. <3 Na wstępie zaznaczę, że w ostatnim czasie nie sięgam po blogi, a już w szczególności z Naruto oraz o innej tematyce niż SasuSaku. Na bloga postanowiłam zajrzeć, bo króciutki opis oraz kategoria "szkolne" mnie zaciekawiły. Mam słabość do opowieści szkolnych.
    Wyczuwam romans nauczyciela z uczennicą, uwielbiam takie relacje. <3 Postać głównej bohaterki, jak i tematyka jaką wprowadzasz, sprawiają, że chcę więcej i więcej. Co do Madary, ten art, który dałaś w postaciach: Awwwww... Zarąbisty jest w tych okularkach. <3 *na ogół on cały jest zarąbisty, bo to Uchiha* Również jego postaci jestem cholernie ciekawa. Czyżby tą osobą, która napadła Aya'e *chyba dobrze odmieniłam* był sam Madara? Już uwielbiam jej kotka. <3 Jak tu nie kochać czarnych kotałków? ;3 One są tak bardzo urocze. <3 Szablon strasznie mi się podoba. <3 Tak bardzo oddaje klimat historii, którą tu prezentujesz. Czytając ją tak przypasował mi utwór Sixx:A.M - Skin. Jest możliwość powiadamiania mnie o nowych rozdziałach poprzez gg? Rzadko wchodzę wchodzę na bloggera, a chciałabym być na bieżąca. Jak coś zostawiam numer i byłabym Ci bardzo wdzięczna za to. 49755649. Co do błędów, to w prologu jakieś rzuciły mi się w oczy, ale wydaje mi się, że to blogger Ci zmienił, jak to nieraz ma w zwyczaju.
    Życzę Ci dużo weny! ;3
    Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych rozdzialików. ;3
    Pozdrawiam Cieplutko. <3
    YuikoM. ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem niezmiernie wdzięczna za twój komentarz. Miło wiedzieć, że komuś się spodobała ta historia.
      Dobrze wyczuwasz romans, tego nie mogę ukryć, ale wszystko w swoim czasie :)
      Art także przypadł mi do gustu. Szperałam w internecie, zaglądałam na różne strony, by znaleźć coś naprawdę fajnego z Madarą, ale nic mi nie podchodziło, a ten art od razu wpadł mi w oko.
      Ayę napadł inny mężczyzna, nie Madara :)
      Szablon pochodzi od Panda Graphics, ale w najbliższym czasie jeśli się uda, to będę mieć nowy - ten jest tylko tym czasowy.
      Piosenką, którą podałaś jest klimatyczna, nie ukrywam. Od razu ją sobie pobrałam i teraz słucham :D dziękuję.
      Oczywiście, mogę cię powiadamiać o nowych rozdziałach :)

      Usuń