Do liceum w Tokio
przeniosłam się po dwóch tygodniach po rozpoczęciu roku
szkolnego. Dlaczego? Mój ojciec był dość problematycznym
mężczyzną i zawsze musiał wpakować się w jakieś kłopoty, w
rezultacie czego ponosiłam potem wszystkie konsekwencje. Moja
matka umarła podczas porodu. Z opowiadań ojca wywnioskowałam, że
była chorowitą kobietką i nie wytrzymała do końca moich
narodzin. Lekarze podjęli czynności, które w tempie
natychmiastowym przywróciły mi życie.
Na skutek
wiecznych przeprowadzek nie miałam znajomych, przyjaciół czy nawet
kumpli. Nigdy nie przebywałam w miejscu dłużej niż miesiąc czy
dwa. Ojciec wiązał się z każdą możliwą yakuzą, na skutek
czego inne gangi lubiły po prostu pozbywać się zbędnych
jednostek. Martwiłam się o życie swoje jak i ojca, ale z czasem
przestało mi na nim zależeć, ponieważ nigdy mnie nie słuchał.
Zawsze musiał postawić na swoim.
Mając na karku
osiemnaście lat, sama zajmowałam się domem, edukacją i wszystkimi
innymi rzeczami, które spotykałam w swoim marnym życiu. Nigdy
jednak nie mogłam narzekać na samotność, bo zawsze przy moim boku
czuwał Kuro – czarny kot. Podczas przeprowadzek to on zawsze
pakował się do auta jako pierwszy, przez co nie musiałam się
martwić, że go niechcący zostawię.
- Kuro! - Zawołałam
donośnym głosem, pakując jedzenie z puszki do miski dla kota.
Zwierzę pojawiło się w kuchni po niespełna sekundzie i od razu
zabrało się za pałaszowanie jedzenia. Patrzyłam na niego z
sentymentem i miłością, co zawsze owocowało darmowym kaloryferem
w chłodne noce, kiedy to Kuro zawsze kładł się na poduszce obok
mnie i mruczał cicho.
Spojrzałam na
zegar naścienny, który wskazywał wpół do ósmej. Jeśli chciałam
dotrzeć do szkoły punktualnie, musiałam się już zbierać. Nie
przygotowałam wcześniej żadnego obiadu, obeznana z faktem, że i
tak go nikt nie zje. Ojca nigdy nie było w domu, no chyba, że
przypomniał sobie o czymś tak ważnym jak egzystencja z rodziną,
ale i to zdarzało się tak rzadko, że nie pamiętam.
Zabrałam z
oparcia krzesła torbę i założyłam przewiewny sweter, by tylko
ukryć moje małe problemy. Cóż, kiedy mówiłam, że cięcie się
jest dla ludzi o słabym stanie psychicznym, a wychodziło na to, że
ja także się do nich zaliczam. Znalazłam ukojenie w zadawaniu
sobie bólu, chodź nie mogłam przyznać, że było to miłe. I
jeśli tylko będę ostrożna, to nikt się nie dowie o moim małym
sekrecie.
Wyszłam
pośpiesznie z domu i skierowałam się w stronę szkoły, gdzie dziś
miałam zacząć swoją pierwszą przygodę z nową klasą.
Dzwonek oznajmił
nam wszystkim, że przerwa się już skończyła, dlatego każdy
zajął swoje miejsce w ławce. Chociaż zdarzały się jeszcze takie
przypadki, że ktoś się spóźnił czy w ogóle nie przyszedł na
lekcję, wszystko zapowiadało się w miarę spokojnie. Jak dotąd
przeżyłam trzy lekcje – angielski, historię i matematykę, gdzie
mogłam się przedstawić – a teraz przyszła kolej na godzinę
wychowawczą, gdzie poznam swojego opiekuna. Dopiero na tej lekcji
będę musiała zwierzyć się ze swojego życia.
Kiedy wszyscy już
siedzieli w ławkach, do klasy wszedł nasz wychowawca – wysoki
mężczyzna o długich czarnych włosach związanych w kitkę i
brązowych oczach, które patrzyły na świat przed sobą. Gdzieś z
boku dobiegł mnie szepty dziewczyn, które wskazywały na to, że
nie tyle co szanuję swojego nauczyciela, co po prostu się w nim
zadurzyły.
Mężczyzna
całkowicie zbył szepty, odłożył swoją torbę na krzesło za
sobą i spojrzał na nas wszystkich ciekawskim wzrokiem, który
niespodziewanie zatrzymał się na mnie o wiele za długo.
Wzdrygnęłam się pod wpływem przenikliwego spojrzenia, lecz nie
dałam za wygraną i wytrzymałam to.
- Dla nowych... -
Zaczął i zapisał swoje imię na tablicy za plecami. - Jestem
Madara Uchiha, wasz wychowawca, nauczyciel historii oraz psycholog
szkolny.
Przez krótką
chwilę wydawało mi się, że wokół niego zebrała się aura
tajemniczości i oziębłości, którą nam zafundował na samym
wstępie. Może było to tylko złudzenie, lecz poczułam lekki
strach.
Siedząc pod oknem
mogłam wyjrzeć na zewnątrz gdzie dziś pogoda była
odzwierciedleniem mojego humoru. Zbierało się na deszcz, a nad
szkołą Hannobi zawisło kilka naprawdę ciężkich i czarnych
chmur. Na szczęście miałam przy sobie parasolkę i sweter, więc
nie musiałam się martwić tym, że zmoknę czy będzie mi zimno.
- W tej szkole nie
tolerujemy osób, które wymigują się od obowiązków czy po prostu
przysłowiowo „płyną”. Mam nadzieję, że trójka nowych
uczniów weźmie to sobie do serca.
Ponownie zatrzymał
na mnie swój wzrok. Tym razem obróciłam speszona głowę i
spojrzałam po dwójce nowych osób w klasie, które dotarły dopiero
na tą lekcję.
- A może nowi
uczniowie chcieliby coś o sobie opowiedzieć? - Zachęcił Madara,
wskazując na chłopaka siedzącego w środkowym rzędzie dwie ławki
bliżej.
- Sasuke Uchiha. -
Czyżby rodzina wychowawcy? - Interesuję się muzyką.
Brunet usiadł w
ławce i skrzyżował ręce na piersi. Teraz przyszła kolej na
dziewczynę siedzącą przede mną. Swoje długie blond włosy miała
spięte w wysoki kucyk.
- Ino Yamanaka. -
Głos miała cichy i niepewny. - Przeprowadziłam się z Chib'y, a
interesuję się historią.
Ino usiadła
grzecznie w ławce, a nauczyciele tak samo jak reszta klasy,
spojrzeli na mnie. Poczułam narastające napięcie i frustrację.
Nie byłam przyzwyczajona do bycia w centrum uwagi, zawsze stałam z
tyłu i po prostu obserwowałam. Strach oblał mnie całą, a ciarki
przeszły po plecach.
Nabrałam
powietrza i westchnęłam, by chodź trochę się uspokoić.
- Nazwyam się Aya
Fuuma. Dopiero ok kilku tygodni mieszkam w Tokio, wcześniej dużo
się przeprowadzałam. Interesuję się fotografią i tworzeniem.
- Rozwiń myśl. -
Wtrącił Uchiha, świdrując mnie swoim dziwnym spojrzeniem. Jego
brązowe oczy dosłownie wierciły mi dziurę w głowie. Pod takim
ciężarem na krótką chwilę spuściłam wzrok, poczułam jak moje
policzki nabierają żywszych kolorów, a ogień rozpala mnie od
środka.
- Moja twórczość
oscyluje wokół opowiadań, wierszy i krótkich tekstów. Czasami
też maluję.
Mogąc w końcu
usiąść za pozwoleniem nauczyciela, wbiłam wzrok w nadciągające
burzowe chmury. Przez resztę czasu, który pozostał mi do
opuszczenia murów szkoły miałam wrażenie, że wzrok Uchihy
zatrzymuje się na mnie na chwilę, by potem powrócić do
obserwowania klasy. Takie wrażenie nie opuszczało mnie, aż do
dzwonka.
Zakochałam się w Twoim stylu pisania. <3 Ja i samej historii. <3 Na wstępie zaznaczę, że w ostatnim czasie nie sięgam po blogi, a już w szczególności z Naruto oraz o innej tematyce niż SasuSaku. Na bloga postanowiłam zajrzeć, bo króciutki opis oraz kategoria "szkolne" mnie zaciekawiły. Mam słabość do opowieści szkolnych.
OdpowiedzUsuńWyczuwam romans nauczyciela z uczennicą, uwielbiam takie relacje. <3 Postać głównej bohaterki, jak i tematyka jaką wprowadzasz, sprawiają, że chcę więcej i więcej. Co do Madary, ten art, który dałaś w postaciach: Awwwww... Zarąbisty jest w tych okularkach. <3 *na ogół on cały jest zarąbisty, bo to Uchiha* Również jego postaci jestem cholernie ciekawa. Czyżby tą osobą, która napadła Aya'e *chyba dobrze odmieniłam* był sam Madara? Już uwielbiam jej kotka. <3 Jak tu nie kochać czarnych kotałków? ;3 One są tak bardzo urocze. <3 Szablon strasznie mi się podoba. <3 Tak bardzo oddaje klimat historii, którą tu prezentujesz. Czytając ją tak przypasował mi utwór Sixx:A.M - Skin. Jest możliwość powiadamiania mnie o nowych rozdziałach poprzez gg? Rzadko wchodzę wchodzę na bloggera, a chciałabym być na bieżąca. Jak coś zostawiam numer i byłabym Ci bardzo wdzięczna za to. 49755649. Co do błędów, to w prologu jakieś rzuciły mi się w oczy, ale wydaje mi się, że to blogger Ci zmienił, jak to nieraz ma w zwyczaju.
Życzę Ci dużo weny! ;3
Z niecierpliwością wyczekuję kolejnych rozdzialików. ;3
Pozdrawiam Cieplutko. <3
YuikoM. ;3
Jestem niezmiernie wdzięczna za twój komentarz. Miło wiedzieć, że komuś się spodobała ta historia.
UsuńDobrze wyczuwasz romans, tego nie mogę ukryć, ale wszystko w swoim czasie :)
Art także przypadł mi do gustu. Szperałam w internecie, zaglądałam na różne strony, by znaleźć coś naprawdę fajnego z Madarą, ale nic mi nie podchodziło, a ten art od razu wpadł mi w oko.
Ayę napadł inny mężczyzna, nie Madara :)
Szablon pochodzi od Panda Graphics, ale w najbliższym czasie jeśli się uda, to będę mieć nowy - ten jest tylko tym czasowy.
Piosenką, którą podałaś jest klimatyczna, nie ukrywam. Od razu ją sobie pobrałam i teraz słucham :D dziękuję.
Oczywiście, mogę cię powiadamiać o nowych rozdziałach :)