No i kolejny rozdział przed wami :D Mam nadzieję, że wam się spodoba XD. Nie bądźcie zbyt krytyczni, ale cóż jak już musicie, to chętnie przyjmę wasze zażalenia i postaram się bardziej następnym razem
XD
Błądziłam po
parku Midori bez konkretnego celu. Na dworze panowała słoneczna
pogoda i już nie musiałam się martwić tym, że zaraz zacznie
padać jak wczoraj. Wiał lekki wiatr, który mierzwił moje długie,
upięte w kitkę brązowe włosy.
W parku nie było
nikogo, ani jednej, żywej duszy. Wokół panował względny spokój,
przerywany jedynie śpiewem ptaków czy szczekaniem psów. Po
morderczym biegu ze szkoły, kiedy to wparował do klasy Senju i
wzięłam swoją torbę, opuszczając salę bez uprzedzenia, teraz
mogłam dać sobie czas na przemyślenie całej tej sytuacji.
Odczuwałam pewien dyskomfort, kiedy wspominałam pobyt w gabinecie
psychologa. Z jakiej racji dowiedział się o moich problemach?
Przecież nigdy nie rozpowiadałam o tym co działo się w domu.
Szkoła nie miała jak się o nich dowiedzieć. Trudności moje i
ojca zawsze były zamknięte w czterech ścianach naszego domu. Nikt
nie mógł o nich wiedzieć.
Spojrzałam na
gładką taflę rzeki, która przecinała park Midori wzdłuż
chodnika. Ryby płynęły tam i z powrotem i, aż chciałam stać się
jedną z nich, by raz na zawsze pozbyć się wszystkich tych
problemów. Czułam się stłamszona i pusta. Brakowało mi czegoś
co wypełniłoby pustkę w moim sercu, która z każdym dniem się
powiększała.
Może zniknięcie
z tego świata okaże się najlepszym pomysłem? Skończyłyby się
wszystkie moje problemy, byłabym wolna. Może w końcu zobaczyłabym
się z mamą.
- Aya? - Usłyszałam
obok kobiecy głos. Obróciłam szybko głowę i widząc lekko
zmartwioną twarz Sakury, odetchnęłam z ulgą, uśmiechając się
słabo. - Dlaczego tak szybko wybiegłaś z klasy?
- Przepraszam.
Musiałam załatwić coś ważnego. - Skłamał lekko, przenosząc
wzrok na niezmąconą taflę rzeki. - Ale już jest dobrze.
Sakura podeszła
bliżej w jednej ręce ściskając pasek torby, a drugą kładąc na
moim ramieniu.
- Wszystko w
porządku? - Spytała opiekuńczo. - Jeśli coś się dzieje możesz
mi o tym powiedzieć. Pomogę ci.
Czy każdy teraz
będzie się bawił w mojego psychologa?
Jak na zawołanie
przed oczami stanął mi obraz brązowych oczu.
- Naprawdę wszystko
w porządku. - Znów skłamałam, uśmiechając się sztucznie. Gdyby
nie wrobiony uśmiech, każdy widziałby moją ponurą minę. - Może
skoczymy coś zjeść?
Sakura
rozpromieniła się.
- Jasne. - Chwyciła
mnie za łokieć i pociągnęła w stronę wyjścia z parku. - Znam
fają knajpkę gdzie podają pyszne jedzenie. Na pewno przypadnie ci
do gustu.
Knajpka okazała
się bardzo przyjemnych i klimatycznym miejscem. Weszłyśmy przez
oszklone drzwi, gdzie na wstępie powitała nas uśmiechnięta
starsza pani, która krążyła między stolikami.
- Serdecznie witamy
w AkaiTsuki.
- Stolik dla dwóch
osób. - Powiedziała Sakura.
Spojrzałam na nią
z ukosa. Dziewczyna zdawać by się mogło, że jest w swoim żywiole.
Była energiczna i do tego nie traciła przy tym rezonu.
Restauracja była
utrzymana w ciemnych kolorach. Dominowała czerwień i brąz, a na
ścianach nie brakowało różnych obrazów ukazujących naturę lub
jakieś inne, martwe rzeczy. Barek znajdował się w ustronnym
miejscu z tyłu, aby dać jak największe pole popisu stolikom i
skórzanym krzesłom. Całość wyglądała naprawdę bogato.
Kiedy zajęłyśmy
wskazane miejsca, kelnerka przyniosła nam menu. Sakura była
pochłonięta wybieraniem dania, podczas gdy ja spoglądałam na
ulicę, gdzie ludzie krążyli bez celu.
- Wyglądasz na
nieobecną. - Zagadnęła w pewnym momencie Sakura. Spojrzałam na
nią z ukosa i uśmiechnęłam się.
- Masz racje. -
Wzięłam do ręki menu i przekartkowałam. - Przepraszam, zamyśliłam
się.
- Jeśli tak
twierdzisz. - Powiedziała, odkładając kartę. - Jednak pamiętaj,
że zawsze ci pomogę.
Nie do wiary jak
ludzie szybko się do kogoś przywiązują. Minęły zaledwie dwa
dni, a ja czułam się jakbyśmy z Sakurą znały się od wielu lat.
- Zdecydowały się
już panie? - Kelnerka wyrosła obok nas jak spod ziemi. W ręku
trzymała telefon, na którym zapisywała zamówienia.
- Poproszę makaron
ze szpinakiem i kurczakiem w sosie śmietanowym oraz wodę.
Kelnerka spojrzała
na mnie wyczekująco.
- Ja poproszę filet
z kurczaka w sosie śmietanowo serowym i sok pomarańczowy.
Kobieta zapisała
wszystko i skierowała się w stronę czerwonych drzwi obok barku.
- Wiem, że jesteś
w naszej szkole dopiero od dwóch dni, ale powiedz podoba ci się?
Sakura była
podekscytowana faktem, że odpowiedziałam twierdząco.
Opowiedziałam, że szanuję pracę tutejszych nauczycieli i
podziwiam ich za to, że z nami wytrzymują. Przytoczyłam też kilka
śmiesznych historyjek z poprzednich szkół.
- Musiałaś mieć
wielu przyjaciół. - Powiedziała, kiedy w końcu dostarczono nam
jedzenie. Po dziwnym i nieprzyjemnym pobycie w szkole, mój żołądek
zażyczył sobie czegoś do jedzenia.
- Ja... - Zawahałam
się. - Nigdy nie miałam przyjaciół.
Skura zastygła z
uniesionym widelcem.
- Nie żartuj. Jak
ktoś taki jak ty nie miał przyjaciół. - Zaśmiała się lekko.
- Nie wiem. -
Odparłam. W sumie nie znałam powodu dla, którego nikt nie chciał
się ze mną przyjaźnić. Może wina leżała w całości po mojej
stronie? Odpychałam od siebie ludzi, by nie dowiedzieli się kim
jest mój ojciec i w jakie sprawy jest zamieszany. - Chciałabym znać
tego powód.
Kurczak był
wspaniały, a sos dodawał mu tylko smaku. Czułam się jakbym miała
niebo w ustach.
- Dlaczego byłaś u
psychologa? - A wszystko zapowiadało się tak świetnie.
- Musiałam wyjaśnić
kilka spraw. - Znów skłamałam. Nie wiem czemu, ale z biegiem czasu
coraz trudniej było mi ją okłamywać.
Sakura westchnęła
jedynie biorąc kolejny kęs potrawy.
- Miałaś kiedyś
chłopaka? - Spytała, jednak nie dała mi czasu na odpowiedź. - Po
co ja w ogóle pytam. Jasne, że miałaś. Jesteś aniołem.
Jej pochlebstwa
tylko rodziły we mnie chłodne szpilki, które trafiały prosto w
serce.
- Nie miałam. -
Odparłam beznamiętnie. Wzięłam do ręki szklankę i upiłam z
niej sporego łyka.
Kolejny dzień w
szkole zapowiadał się w miarę. Minęły dopiero dwie lekcje, a ja
ze wszystkich sił próbowałam się schować przed krążącym po
korytarzu psychologiem. Za żadne skarby nie chciałam wrócić do
jego gabinetu, chodź jeśli by tylko chciał, mógłby mnie tam
zaciągnąć nawet w tym momencie. Nie miałam zamiaru mu niczego
wyjawiać, szczególnie jeśli chodzi o moje „poczucie
bezpieczeństwa” w domu.
Wczoraj wieczorem
po przyjściu do domu zastałam ojca w typowym dla niego stanie.
Spity w trupa leżał na kanapie i ściskał butelkę wódki, a
reszta z nich leżała rozwalona na podłodze obok mebli. Na stoliku
obok kanapy znalazłam karteczkę i gdy ją przeczytałam,
wiedziałam, że mamy poważne kłopoty.
Ojciec znów
związał się z jakąś nową yakuzą i narobił sobie sporych
kłopotów. Mogłam iść z tym na policję, jednak wiedziałam, że
służby i tak nie miały by szans przeciwko tylu gangom, które
uzbrojone po zęby rozniosłyby policję w drobny mak.
Westchnęłam,
odkładając kartkę z powrotem na stolik. Jeśli ojciec nic z tym
nie zrobi, to moja przyszłość i „poczucie bezpieczeństwa”
będą poważnie zagrożone.
- Aya, wszystko w
porządku? - Spytała Sakura, siadając obok mnie w ławce.
Spojrzałam pustym
wzorkiem na białe kartki w zeszycie. W ręku trzymałam ołówek i
przez chwilę zastanawiałam się nad zarysowaniem strony jakimś
obrazkiem odzwierciedlającym mój nastrój.
- Chyba się
wyłączyłam. - Powiedziałam z uśmiechem, skierowanym w jej
stronę.
- Często ci się to
zdarza.
Do klasy weszło
kilka uczniów.
- Sakura – Zawołał
w naszą stronę blond włosy chłopak. - Idziemy dziś po szkole na
miasto, weź ze sobą Ayę i pójdziemy wszyscy.
Naruto był
naprawdę miła i przyjacielską osobą. Zawsze otaczał go wianuszek
znajomych.
- Idziesz z nami? -
Spytała Sakura, a jej błagalny wzrok wytrącił mnie z równowagi.
Integracja była
ważna, naprawdę ważna. Chciałam mieć przyjaciół, ale wolałam
ich nie narażać na to co może czekać i ze strony mojego ojca i
jego powiązań z yakuzą. Naprawdę chciałam być normalną
nastolatką ze zwykłymi problemami młodzieżowymi. Dlaczego tak
trudno było mi w tym życiu?
- Aya – Ponaglił
mnie Naruto, siedzący na Sakurą.
- Ja... - Drzwi
klasy się otworzyły.
Nie wiedziałam
jaką mamy lekcje, póki nie zobaczyłam kto stanął w progu.
Dlaczego przerwałaś w takim momencie? Zabić. Coraz bardziej podoba mi się opowiadanie, choć poprzednie rozdziały lepiej mi się podobały -pewnie dlatego ze był Madara.
OdpowiedzUsuńPowodzenie w pisanie 😉
Madary będzie jeszcze na pęczki :D
UsuńPiszesz opowiadanie anime/manga którego tematyką jest Naruto?
OdpowiedzUsuńZgłoś się do naszego spisu !
http://szafa-blogow-naruto.blogspot.com
AAAA przez przypadek weszłam na twojego bloga i w ogóle tego nie żałuję ! Uwielbiam ! Tym bardziej widząc Madarę w innym świetle :D Pisz szybko bo nie mogę się doczekać :)
OdpowiedzUsuńI zapraszam na mojego bloga :D
http://czerwonyplomien.blogspot.co.uk/
Dziękuję, że mnie odwiedziłaś, nawet jeśli był to przypadek. :D Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :D
Usuń