niedziela, 10 stycznia 2016

Rozdział 3

  No i kolejny rozdział przed wami :D Mam nadzieję, że wam się spodoba XD. Nie bądźcie zbyt krytyczni, ale cóż jak już musicie, to chętnie przyjmę wasze zażalenia i postaram się bardziej następnym razem 
XD 


  Błądziłam po parku Midori bez konkretnego celu. Na dworze panowała słoneczna pogoda i już nie musiałam się martwić tym, że zaraz zacznie padać jak wczoraj. Wiał lekki wiatr, który mierzwił moje długie, upięte w kitkę brązowe włosy.
  W parku nie było nikogo, ani jednej, żywej duszy. Wokół panował względny spokój, przerywany jedynie śpiewem ptaków czy szczekaniem psów. Po morderczym biegu ze szkoły, kiedy to wparował do klasy Senju i wzięłam swoją torbę, opuszczając salę bez uprzedzenia, teraz mogłam dać sobie czas na przemyślenie całej tej sytuacji. Odczuwałam pewien dyskomfort, kiedy wspominałam pobyt w gabinecie psychologa. Z jakiej racji dowiedział się o moich problemach? Przecież nigdy nie rozpowiadałam o tym co działo się w domu. Szkoła nie miała jak się o nich dowiedzieć. Trudności moje i ojca zawsze były zamknięte w czterech ścianach naszego domu. Nikt nie mógł o nich wiedzieć.
  Spojrzałam na gładką taflę rzeki, która przecinała park Midori wzdłuż chodnika. Ryby płynęły tam i z powrotem i, aż chciałam stać się jedną z nich, by raz na zawsze pozbyć się wszystkich tych problemów. Czułam się stłamszona i pusta. Brakowało mi czegoś co wypełniłoby pustkę w moim sercu, która z każdym dniem się powiększała.
  Może zniknięcie z tego świata okaże się najlepszym pomysłem? Skończyłyby się wszystkie moje problemy, byłabym wolna. Może w końcu zobaczyłabym się z mamą.
- Aya? - Usłyszałam obok kobiecy głos. Obróciłam szybko głowę i widząc lekko zmartwioną twarz Sakury, odetchnęłam z ulgą, uśmiechając się słabo. - Dlaczego tak szybko wybiegłaś z klasy?
- Przepraszam. Musiałam załatwić coś ważnego. - Skłamał lekko, przenosząc wzrok na niezmąconą taflę rzeki. - Ale już jest dobrze.
Sakura podeszła bliżej w jednej ręce ściskając pasek torby, a drugą kładąc na moim ramieniu.
- Wszystko w porządku? - Spytała opiekuńczo. - Jeśli coś się dzieje możesz mi o tym powiedzieć. Pomogę ci.
Czy każdy teraz będzie się bawił w mojego psychologa?
Jak na zawołanie przed oczami stanął mi obraz brązowych oczu.
- Naprawdę wszystko w porządku. - Znów skłamałam, uśmiechając się sztucznie. Gdyby nie wrobiony uśmiech, każdy widziałby moją ponurą minę. - Może skoczymy coś zjeść?
Sakura rozpromieniła się.
- Jasne. - Chwyciła mnie za łokieć i pociągnęła w stronę wyjścia z parku. - Znam fają knajpkę gdzie podają pyszne jedzenie. Na pewno przypadnie ci do gustu.

  Knajpka okazała się bardzo przyjemnych i klimatycznym miejscem. Weszłyśmy przez oszklone drzwi, gdzie na wstępie powitała nas uśmiechnięta starsza pani, która krążyła między stolikami.
- Serdecznie witamy w AkaiTsuki.
- Stolik dla dwóch osób. - Powiedziała Sakura.
  Spojrzałam na nią z ukosa. Dziewczyna zdawać by się mogło, że jest w swoim żywiole. Była energiczna i do tego nie traciła przy tym rezonu.
  Restauracja była utrzymana w ciemnych kolorach. Dominowała czerwień i brąz, a na ścianach nie brakowało różnych obrazów ukazujących naturę lub jakieś inne, martwe rzeczy. Barek znajdował się w ustronnym miejscu z tyłu, aby dać jak największe pole popisu stolikom i skórzanym krzesłom.         Całość wyglądała naprawdę bogato.
  Kiedy zajęłyśmy wskazane miejsca, kelnerka przyniosła nam menu. Sakura była pochłonięta wybieraniem dania, podczas gdy ja spoglądałam na ulicę, gdzie ludzie krążyli bez celu.
- Wyglądasz na nieobecną. - Zagadnęła w pewnym momencie Sakura. Spojrzałam na nią z ukosa i uśmiechnęłam się.
- Masz racje. - Wzięłam do ręki menu i przekartkowałam. - Przepraszam, zamyśliłam się.
- Jeśli tak twierdzisz. - Powiedziała, odkładając kartę. - Jednak pamiętaj, że zawsze ci pomogę.
Nie do wiary jak ludzie szybko się do kogoś przywiązują. Minęły zaledwie dwa dni, a ja czułam się jakbyśmy z Sakurą znały się od wielu lat.
- Zdecydowały się już panie? - Kelnerka wyrosła obok nas jak spod ziemi. W ręku trzymała telefon, na którym zapisywała zamówienia.
- Poproszę makaron ze szpinakiem i kurczakiem w sosie śmietanowym oraz wodę.
Kelnerka spojrzała na mnie wyczekująco.
- Ja poproszę filet z kurczaka w sosie śmietanowo serowym i sok pomarańczowy.
Kobieta zapisała wszystko i skierowała się w stronę czerwonych drzwi obok barku.
- Wiem, że jesteś w naszej szkole dopiero od dwóch dni, ale powiedz podoba ci się?
Sakura była podekscytowana faktem, że odpowiedziałam twierdząco. Opowiedziałam, że szanuję pracę tutejszych nauczycieli i podziwiam ich za to, że z nami wytrzymują. Przytoczyłam też kilka śmiesznych historyjek z poprzednich szkół.
- Musiałaś mieć wielu przyjaciół. - Powiedziała, kiedy w końcu dostarczono nam jedzenie. Po dziwnym i nieprzyjemnym pobycie w szkole, mój żołądek zażyczył sobie czegoś do jedzenia.
- Ja... - Zawahałam się. - Nigdy nie miałam przyjaciół.
Skura zastygła z uniesionym widelcem.
- Nie żartuj. Jak ktoś taki jak ty nie miał przyjaciół. - Zaśmiała się lekko.
- Nie wiem. - Odparłam. W sumie nie znałam powodu dla, którego nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić. Może wina leżała w całości po mojej stronie? Odpychałam od siebie ludzi, by nie dowiedzieli się kim jest mój ojciec i w jakie sprawy jest zamieszany. - Chciałabym znać tego powód.
Kurczak był wspaniały, a sos dodawał mu tylko smaku. Czułam się jakbym miała niebo w ustach.
- Dlaczego byłaś u psychologa? - A wszystko zapowiadało się tak świetnie.
- Musiałam wyjaśnić kilka spraw. - Znów skłamałam. Nie wiem czemu, ale z biegiem czasu coraz trudniej było mi ją okłamywać.
Sakura westchnęła jedynie biorąc kolejny kęs potrawy.
- Miałaś kiedyś chłopaka? - Spytała, jednak nie dała mi czasu na odpowiedź. - Po co ja w ogóle pytam. Jasne, że miałaś. Jesteś aniołem.
Jej pochlebstwa tylko rodziły we mnie chłodne szpilki, które trafiały prosto w serce.
- Nie miałam. - Odparłam beznamiętnie. Wzięłam do ręki szklankę i upiłam z niej sporego łyka.

  Kolejny dzień w szkole zapowiadał się w miarę. Minęły dopiero dwie lekcje, a ja ze wszystkich sił próbowałam się schować przed krążącym po korytarzu psychologiem. Za żadne skarby nie chciałam wrócić do jego gabinetu, chodź jeśli by tylko chciał, mógłby mnie tam zaciągnąć nawet w tym momencie. Nie miałam zamiaru mu niczego wyjawiać, szczególnie jeśli chodzi o moje „poczucie bezpieczeństwa” w domu.
  Wczoraj wieczorem po przyjściu do domu zastałam ojca w typowym dla niego stanie. Spity w trupa leżał na kanapie i ściskał butelkę wódki, a reszta z nich leżała rozwalona na podłodze obok mebli. Na stoliku obok kanapy znalazłam karteczkę i gdy ją przeczytałam, wiedziałam, że mamy poważne kłopoty.
  Ojciec znów związał się z jakąś nową yakuzą i narobił sobie sporych kłopotów. Mogłam iść z tym na policję, jednak wiedziałam, że służby i tak nie miały by szans przeciwko tylu gangom, które uzbrojone po zęby rozniosłyby policję w drobny mak.
  Westchnęłam, odkładając kartkę z powrotem na stolik. Jeśli ojciec nic z tym nie zrobi, to moja przyszłość i „poczucie bezpieczeństwa” będą poważnie zagrożone.
- Aya, wszystko w porządku? - Spytała Sakura, siadając obok mnie w ławce.
Spojrzałam pustym wzorkiem na białe kartki w zeszycie. W ręku trzymałam ołówek i przez chwilę zastanawiałam się nad zarysowaniem strony jakimś obrazkiem odzwierciedlającym mój nastrój.
- Chyba się wyłączyłam. - Powiedziałam z uśmiechem, skierowanym w jej stronę.
- Często ci się to zdarza.
Do klasy weszło kilka uczniów.
- Sakura – Zawołał w naszą stronę blond włosy chłopak. - Idziemy dziś po szkole na miasto, weź ze sobą Ayę i pójdziemy wszyscy.
Naruto był naprawdę miła i przyjacielską osobą. Zawsze otaczał go wianuszek znajomych.
- Idziesz z nami? - Spytała Sakura, a jej błagalny wzrok wytrącił mnie z równowagi.
Integracja była ważna, naprawdę ważna. Chciałam mieć przyjaciół, ale wolałam ich nie narażać na to co może czekać i ze strony mojego ojca i jego powiązań z yakuzą. Naprawdę chciałam być normalną nastolatką ze zwykłymi problemami młodzieżowymi. Dlaczego tak trudno było mi w tym życiu?
- Aya – Ponaglił mnie Naruto, siedzący na Sakurą.
- Ja... - Drzwi klasy się otworzyły.
Nie wiedziałam jaką mamy lekcje, póki nie zobaczyłam kto stanął w progu.














5 komentarzy:

  1. Dlaczego przerwałaś w takim momencie? Zabić. Coraz bardziej podoba mi się opowiadanie, choć poprzednie rozdziały lepiej mi się podobały -pewnie dlatego ze był Madara.
    Powodzenie w pisanie 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz opowiadanie anime/manga którego tematyką jest Naruto?
    Zgłoś się do naszego spisu !
    http://szafa-blogow-naruto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. AAAA przez przypadek weszłam na twojego bloga i w ogóle tego nie żałuję ! Uwielbiam ! Tym bardziej widząc Madarę w innym świetle :D Pisz szybko bo nie mogę się doczekać :)
    I zapraszam na mojego bloga :D
    http://czerwonyplomien.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, że mnie odwiedziłaś, nawet jeśli był to przypadek. :D Mam nadzieję, że zostaniesz na dłużej :D

      Usuń