Dzień dobry. Jak mogliście już zauważyć rozdziały wrzucane są w pewnych odstępach czasowych. Nie mam w zapasie weny, więc na razie wstawiam to co napisałam już dawno temu. Rozdziały muszą mieć taką przerwę, ponieważ wierzę, że pomiędzy datami wstawiania mogę coś jeszcze dopisać/ napisać.
Na moim blogu pojawił się też nowy szablon, który całkowicie pochłonął moją aprobatę. Jest cudowny, a zawdzięczam to Nie tylko czarne na białym - załoga świetna, a ich prace epickie. Jeśli chcecie zamówić szablon, to polecam tę stronę.
Nie przeciągając, wstawiam nowy rozdział, który - mam nadzieję- przyjmiecie z otwartymi ramionami :)
I wybaczcie mi błędy. Poprawiłam je zanim wstawiłam rozdział, ale pisałam go późno w nocy :)
-
Wytłumaczysz mi łaskawie co się dzieje?
Obróciłam
głowę w stronę kierowcy. Jego brązowe oczy dosłownie na moment
oderwały się od ulicy i spoczęły na mnie. Wiedziałam, że w tym
spojrzeniu była przestroga, coś złego – coś co zwiastowało
kłopoty.
-
Nic. - Burknęłam, szybko odwracając głowę. - Nic. - Powtórzyłam
ciszej, spuszczając głowę i zamykając oczy.
Madara
nie odezwał się ani słowem przez całe dziesięć minut drogi,
gdzie na jej końcu zaparkował samochód pod domem.
-
Wysiadaj i chodź. - Powiedział cierpko, wychodząc z wozu.
Deszcz
uderzył w niego ze zdwojoną siłą, jakby go nienawidził. Ja
wpatrzona w jego sylwetkę manewrującą między kroplami deszczu z
ciężko bijącym sercem, otworzyłam drzwi, a potem parasol, by nie
zmoknąć.
Uniosłam
głowę do góry, by spojrzeć na zupełnie zwyczajny dom wychowawcy.
-
No chodże. - Popędził mnie, łapiąc za rękę.
-
Może ja jednak wrócę do domu. - Wyrwałam się z jego uścisku. -
Nie powinnam…
-
Oszalałaś? - Madara wydał się naprawdę zdenerwowany. Jego oczy w
ułamku sekundy zapłonęły. - Jest zimna noc, pada deszcz i zbiera
się na burzę. - Obrócił się i pociągnął mnie za sobą. - A
poza tym skończyło mi się paliwo.
Nie
wiem czemu, ale po tych słowach na krótką chwilę uśmiechnęłam
się. Uścisk na mojej ręce zelżał, a sam Madara wydał się
odrobinę spokojniejszy.
Weszliśmy
do jego domu, gdzie powitało nas przyjemne ciepło i światło.
-
Chcesz wziąć prysznic? - Spytał, zwracając się w moim kierunku.
Przytaknęłam
niemo, rozglądając się dookoła. Mieszkanie było naprawdę
zadbane i pięknie urządzone. Musiałam przyznać, że wystrój mi
naprawdę imponował.
-
Łazienka jest na górze – pierwsze drzwi na lewo. - Uchiha zniknął
w jednym z pokoi na pięć minut, a ja zdążyłam w tym czasie
zajrzeć do salonu. Dwa duże okna wprowadzały do pokoju blade
światło latarń z ulicy, skórzana rogówka stojąca zaraz przed
nimi zasłana była miękkimi i dużymi poduszkami. Na małym stoliku
zaraz obok pokaźnego mebla walała się sterta książek o
psychologii. Pokusiłam się o zerknięcie na nie, aby odczytać ich
tytuły, kiedy usłyszałam w korytarzu odgłos kroków.
-
Proszę, ręczniki. - Wszedł do salonu.
-
Przepraszam, ja tylko…
Madara
przymknął lekko powieki, a na jego twarzy pojawił się cień
uśmiechu.
-
Nic się nie stało. - Podał mi ręczniki. - Moja siostra zostawiła
kilka ubrań w szafie, więc możesz założyć jej ciuchy.
Podziękowałam
i chwyciłam wszystko w drżące ręce. Szybko zniknęłam w
korytarzu, kierując się po schodach do góry.
-
Łazienka była po lewej, tak? - Spytałam cichutko samej siebie.
Niepewnie
chwyciłam za klamkę, która ustąpiła od razu. Drzwi otworzyły
się z cichym skrzypnięciem zapraszając mnie do środka, a po
sekundzie znalazłam włącznik światła. Łazienka była utrzymana
w szarych kolorach z dodatkiem zieleni w postaci akcesoriów.
Prysznic był oszklony i szeroki.
Odłożyłam
otrzymane rzeczy na komodę obok i podeszłam do umywalki, nad którą
wisiało sporych rozmiarów lustro. Przejrzałam się w nim,
dochodząc do wniosku, że w tym momencie mogłabym uchodzić za
postać z jakiegoś tandetnego horroru. Pod oczami malowały mi się
sine ślady, blada skóra odznaczała się na tle puszystych od
deszczu, brązowych włosów.
-
Wyglądam jak upiór. - Skomentowałam.
Szybko
zabrałam się za zdejmowanie mokrych ubrań, które rozwiesiłam na
naściennym kaloryferze. Zaczynało mi się robić zimno, a dreszcze
pędem przebiegły po moich plecach. Weszłam pod prysznic, który
zaraz mnie rozgrzał, sprawiając, że moja skóra w końcu nabrała
koloru.
Spojrzałam
na swoje ręce, gdzie malowało się sporo blizn.
-
I co teraz?
Co
się stanie jeśli wrócę do domu? Zastanę w nim pijanego ojca czy
może tych ludzi, którzy próbowali mnie złapać?
Jak
miałam odpowiedzieć na te pytania? Jak miałam przekonać w końcu
ojca, by zaprzestał wszelakich kontaktów z yakuzą?
Oparłam
się plecami o ścianę, po której spływały krople gorącej wody.
Przymknęłam oczy i westchnęłam przeciągle.
-
Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie?
Po
ciepłym i przyjemnym prysznicu, ubrałam się w ciuchy siostry
Madary, które nie powiem, ale pasowały idealnie. Duża, brązowa
koszulka z obrazkiem przedstawiającym śmiesznego tosta i czarne,
luźne spodenki.
Po
raz ostatni spojrzałam w lustro, które teraz przestawiało żywą
postać, po czym opuściłam łazienkę. Z dołu dobiegły mnie
odgłosy rozmów, więc zapewne Madara oglądał telewizję. Zeszłam
cicho po schodach, nieśmiało zaglądając do salonu, gdzie nikogo
nie zastałam.
-
Już ci lepiej?
Usłyszałam
za sobą jego głos. Serce podskoczyło mi do gardła, a ciało
znieruchomiało. W ostatnim momencie powstrzymałam pisk. Widząc to,
Madara nie ukrywał zadowolenia. Wyminął mnie i usiadł na kanapie,
kładąc na stoliku dwa kubki z herbatą.
-
Chodź. - Zachęcił mnie, widząc moje wahania.
Ciepło
kominka, nad którym wisiał telewizor uderzyło mnie zaraz po
wejściu do salonu. Usiadłam w bezpiecznej odległości od Madary i
chwyciłam swój kubek w dłonie. Jego gorąc był przyjemny i wcale
nie parzył.
-
No, więc – Zaczął, patrząc w moją stronę. - Wytłumaczysz mi
łaskawie co tam się działo?
Siedziałam
na skórzanej rogówce wpatrzona w ogień, który wesoło błądził
po równo ułożonym w kominku drewnie. Cichy trzask polana
zahipnotyzował mnie i nie pozwolił obrócić wzroku ani wydobyć z
siebie żadnego słowa.
Czułam
się jakby na moim ramieniu siedział mały diabełek i podpowiadał
mi, żebym była cicho, bo wkopię się w jeszcze większe
tarapaty niż dotychczas. Natomiast na moim drugim ramieniu pojawił
się aniołek, który notorycznie krzyczał mi do ucha, że mam
powiedzieć prawdę, bo kłamstwo do niczego nie prowadzi, a przynosi
jeszcze więcej zła.
Byłam
rozdarta – kolejny raz – pomiędzy dwoma wyjściami. Tym razem
było mi ciężej, bo nie mogłam lekko skłamać. Madara wszystko
widział. Widział jak Kento wybiega z uliczki za mną z błyszczącym
workiem w dłoni. Ten widok był jednoznaczny.
-
Chyba nie ma sensu cię okłamywać co? - Spojrzałam na niego z
lekkim uśmiechem, ściskając w dłoniach kubek gorącej herbaty.
-
Nie. - Odparł tak samo się uśmiechając.
Znów
przeniosłam wzrok na palący się w kominku ogień, upiłam łyk
herbaty i zaczęłam opowiadać – pierwszy raz szczerze, bez
owijania w bawełnę. Prawda wypłynęła ze mnie bezboleśnie,
szybko sprawiając, że zrobiło mi się lżej. Czułam jak wielki
kamień spada z mojego serca i rozpada się na milion kawałeczków.
W duchu przyznałam, że powiedzenie prawdy nie było takie straszne.
Madara cały czas uważnie mnie słuchał, czasami przytakując
skinieniem głowy na znak, że nadal mnie słucha.
Czas
mijał szybko, on dosłownie płynął między nami zabierając każde
moje słowo gdzieś daleko.
Opowiadałam
jak razem z ojcem przeprowadzaliśmy się tyle razy, że nawet nie
zdążyłam zapamiętać imion kolegów z klasy. Wyznałam, że
należy do yakuzy i cały czas mamy przez to kłopoty. Nękania,
napady czy rabunki były na porządku dziennym. Trwało to tak długo,
że zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, chodź czasami
zaszywałam się w swoim pokoju na długi czasu i płakałam w kącie
jak dziecko, pragnąc, aby wszystko skończyło się w tym momencie.
Marzyłam o normalnym życiu, normalnych problemach, przyjaciołach i
innych, którzy, by mnie wsparli, kiedy coś mi się nie uda.
Kiedy
nie znalazłam żadnego rozwiązania zaczęłam sięgać po
drastyczniejsze metody pozbywania się ciężkich wspomnień.
Zaczęłam kaleczyć swoje ciało, bo wydawało mi się, że tak
uwolnię się od wewnętrznego bólu. Z czasem i to nie przynosiło
żadnych rezultatów, a nawyk pozostał.
Przerwałam
swoją historię, by nabrać głębokiego oddechu, nawet nie mając
pojęcia, że płaczę. Powrócenie do tego wszystkiego było
naprawdę bolesne. Nigdy nikomu nie opowiadałam o swoich problemach,
a teraz wyrzuciłam wszystko z siebie i zdałam sobie sprawę, że
trzymanie tego w sobie raniło mnie najbardziej.
-
Już… uspokój się. - Kojący głos Madary owinął się wokół
mnie. Poczułam ciepło, kiedy objął mnie ramionami i zaczął
lekko kołysać jak małe dziecko.
To
właśnie w tamtym momencie wybuchłam goryczą, skrywaną od tak
dawna. Dreszcze przeszyły mnie na wskroś, ciałem wstrząsł
szloch.
Ten
wieczór okazał się istnym poplątaniem wspomnień, myśli i uczuć.
Nie wiedziałam co robić ani co myśleć. Pragnęłam, by w tamtym
momencie czas stanął w miejscu i nigdy nie ruszył, bo było mi tak
dobrze. Czułam się bezpieczna – pierwszy raz w życiu nie
musiałam się martwić o to, że po otwarciu oczu ujrzę pijanego
ojca i yakuzę w progu.
Hej. Wysłałam ci na maila rozwiązanie tej usterki, jaka się pojawiła po ustawieniu szablonu. Mam nadzieję, że zajrzysz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Słowo ma ogromną wartość. Wartość której nie potrafimy sobie nawet wyobrazić. Słowo ma moc. Przerażającą moc. Może razem nauczymy się, jak zapanować nad słowem?
OdpowiedzUsuńHealer Words to blog (chyba) felietonistyczny. Amatorka pisania – Helaer – postanowiła wkroczyć na nieznane dotąd wody oceanu i stworzyć coś, co pobudzi szare komórki Kociaków do myślenia. W codziennym biegu przeplatają się w naszym życiu prawdy oczywiste wyrażane słowami. Słowo ma moc. Tylko wytrawny gracz umie panować nad słowem, wyrażać słowami to, co czuje, chce przekazać innym.
Nic chyba nie stoi na przeszkodzie byśmy stali się wytrawnymi graczami, prawda?
Zapraszam na Healer Words
Z ukłonami, Healer
Hej. Fabuła ciekawa, chociaż rozdziały za krótkie, ale cóż. Jestem bardzo ciekawa co dalej wymyślisz. Czekam na next :*
OdpowiedzUsuńThe Wynn Hotel Casino - Mapyro
OdpowiedzUsuńThe Wynn Hotel Casino, Las Vegas Picture. Find 부산광역 출장안마 addresses, 군산 출장안마 see 사천 출장샵 photos and read real photos taken at The Wynn Hotel Casino, 울산광역 출장안마 Las Vegas. 사천 출장안마